O jeny!

Dzisiaj wpis o wydawaniu pieniędzy. Japońskie jeny wyglądają bardzo ładnie. Na niektórych wytłoczone są kwiatuszki, inne mają dziurkę w środku. Zachwycać mogą też wysokie nominały. Można poczuć się bogatym, kiedy wkłada się do portfela banknot o nominale 10 000 (nie ma ich na zdjęciu, wczoraj płaciliśmy czynsz).

Czar bogactwa pryska jednak, kiedy na najprostsze zakupy żywnościowe trzeba wydać w sklepie 2000.

Jeden złoty to około 33 jenów, a jeden jen – 3 grosze. Pewnie też dlatego, że każdy jen się liczy, ceny rzadko są okrągłe i 101 albo 163 na produkcie jest czymś normalnym. Ceny najczęściej kończą się ósemką, mimo tego, że w Japonii nie ma monety 2 jenowej (z monet są tylko 1, 5, 10, 50, 100 i 500 jenów).

W sklepach trudno znaleźć produkty, które kosztowałyby mniej niż 100 jenów, czyli 3 polskie złote. Ogólnie ceny są nieco wyższe niż w Polsce, chociaż w Fukuoce nie jest to tak bardzo odczuwalne, jak zapewne byłoby w Tokio.

Pierwsze zakupy nie należały do najłatwiejszych. O ile przy produktach spożywczych dało się znaleźć coś, co jesteśmy w stanie rozpoznać, o tyle przy środkach czystości…

…trudno było powiedzieć, czy zamiast mydła do rąk nie kupimy domestosa. I odwrotnie.

Japońscy producenci próbują skusić obcokrajowców różnego rodzaju zmyślnymi przekazami podprogowymi.

Obyło się jednak bez większych pomyłek, a efekt naszych pierwszych zakupów można podziwiać tutaj:

Kupowanie tego co w Polsce niezbyt się jednak opłaca. Chleb kosztował 6 złotych, mleko 5, a musli z 10. Z kolei tańszy niż Polsce był oczywiście aparat (bo przecież wszyscy wiedzą, że w Japonii jest tania elektronika!) i teraz odgrywamy się na Japończykach robiąc u nich zdjęcia wszystkiemu co zobaczymy. Aparat niestety ma tylko japońskie menu, ale przynajmniej nikt nie będzie chciał go od nas pożyczyć.

Nie tylko sklepowe półki, ale także rachunki są w Japonii bardzo enigmatyczne i trudno dojść do tego, ile naprawdę kosztowała rzecz, którą kupiliśmy. Taki problem pojawia się na przykład przy kupowaniu warzyw i owoców – nie wiemy, czy podana cena to cena za kilogram, 100 gramów, a może jedną sztukę.

Za puszkę najtańszego piwa zapłacić trzeba ok. 5-6 złotych, więc miłym zaskoczeniem były dla nas natomiast ceny alkoholi wysokoprocentowych. 0,7 czerwonego Johniego Walkera kosztuje 45 zł, a czarnego – 77 zł (w Polsce ich ceny to raczej 60 i 120). Sake w smaku nie powala, więc dobrze że są alternatywy (i to nawet tańsze).

Okazało się też, że z Polski do Japonii przywędrowała nie tylko muzyka Chopina, ale także ser topiony z oliwkami. Na pewno polskimi.

A może lepiej nie jeść i za zaoszczędzone 4 tysiące złotych kupić kota?

Tego czarnego z tyłu. Biały kosztuje 7 tysięcy. I chyba o tym wie.


Foki radzą:

  • RADA 6
    Jeżeli autoryzujesz przelewy sms-em lepiej włącz roaming przed wyjazdem.
  • RADA 7
    Zanim w restauracji uklękniesz przed stołem, który jest 20 cm nad podłogą, sprawdź, czy nie ma pod nim dziury, w którą możesz spuścić nogi.
  • RADA 8
    Jeżeli chcesz kupić żonie kwiaty zarezerwuj sobie godzinę na dojazd do większego hipermarketu.

6 Komentarzy

  • W zamierzchłych czasach w Polsce były aparaty telefoniczne na monety. Ale równie dobrze działały na blaszki z dziurką (na nitce) o odpowiedniej wadze 😀
    W czasach galopującej inflacji był pomysł robienia dziurek w złotówkach i sprzedawania ich jako guziki. Niestety, nie wiemy, czy ktoś go wprowadził w życie.
    Jasny kot nie ma konkurencji i jest nieprzyzwoicie tani. Mam nadzieję, że niebawem będzie Was na niego stać i poznamy go osobiście 🙂
    Swoją drogą – ciekawe, czy macie prawo trzymać w mieszkaniu zwierzaki? Inne niż Stefan? (Pozdrawiamy!)

  • Chcesz powiedzieć że spadłaś pod stół jeszcze zanim do niego usiadłaś? A i no właśnie jakie są kwiaty w Japonii? Te w kwiaciarniach o ile mają kwiaciarnie.

  • Najważniejszw, to żeby nie pomylić wody z octem 😉 znam kumpelę, co to w Belgii się srogo przejchała na niewczytywaniusięwetykietę jak Babcia i Mama przykazuje 😉

    Super blog 😉

  • Nie możemy mieć zwierzaków, chociaż pchają się do nas drzwiami i oknami :(.

  • Kwiaciarni jeszcze nie widzieliśmy. Te kwiaty kupiłem w hipermarkecie: http://goo.gl/2lhA7t . Był całkiem spory wybór, to są cztery małe bukieciki różnych kwiatów, bo po pół godziny jazdy jeden wydawał się niewystarczający.
    Co do stołu, to Mela nie spadła pod stół, ale za to ja klęczałem na początku kolacji, chociaż nie musiałem :).

  • Pijemy zieloną herbatę zamiast wody, więc to nam chyba nie grozi, ale wczoraj kupiłem zamiast mleka jakiś napój jogurtopodobny :(. Kawa smakowała podobnie jak z actimelem.

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.