Japonia położona jest na czterech dużych wyspach i setkach mniejszych wysp, wysepek i raf. Foki najbardziej lubią jednak to, co oddziela ten kraj od reszty kontynentu azjatyckiego. Dzisiaj o morzu.
O tym jak ważne dla Japończyków jest morze, przekonaliśmy się już w pierwszy poniedziałek po przyjeździe, kiedy obchodzony był tu Dzień Morza. Święto ma sprzyjać refleksji nad jego znaczeniem dla Japonii jako narodu wyspiarskiego. Aby Japończycy mieli tego dnia szansę wybrać się na plażę i podziękować morzu za wszystkie łaski, które im zsyła, jest to dzień wolny od pracy.
Wiele razy pisaliśmy już o tym, że Japończycy wyławiają z morza większość swojego pożywienia, ale profitów jest dużo więcej niż oślizgłe jedzenie.
Morze służy także do transportu – zarówno rzeczy jak i ludzi. Jako że Fukuoka leży nad morzem nawet bardziej niż Szczecin, zbudowano tu międzynarodowy port morski – Hakata. Obsługuje on trasy między innymi do Korei (właściwie w tym momencie chyba tylko do Korei). Port był dla nas o tyle fascynujący, że wyglądał prawie tak jak lotnisko. Też znajdowały się tam stanowiska różnych linii (z tym, że morskich), pasażerowie ustawiali się w kolejce do odprawy i kontroli bezpieczeństwa, a ci którzy przeszli przez bramki mogli oddawać się zakupom pamiątek, przejściówek z mocno zawyżoną ceną i rzekomo tańszych perfum w strefie bezcłowej.
Foka Oskar był raczej sceptyczny, co do tego typu podróżowania, ale Foka Mela oglądając statki z daleka była oczarowana faktem, że nie muszą wznosić się w powietrze i dostojnie suną po powierzchni wody. Podróż promem do Korei trwa niecałe 3 godziny (samolotem jedną), a podczas promocji (takiej jak teraz) można ją odbyć już za 1 funta. Wydawało się to doskonałą alternatywą dla bojących się latać. Do czasu…
I my skusiliśmy się na wycieczkę, na szczęście jednak nie do Korei, a na wysepkę położoną niedaleko Fukuoki, o której opowiemy innym razem. Po wejściu na pokład nie było nam już tak wesoło, jak oglądając statki z portu. Nasza podróż trwała jedynie pół godziny, ale wystarczyło to, aby ekscytacja statkami Meli znikła bezpowrotnie. Okazało się bowiem, że rejs po morzu to nie to samo, co rejs promem po Wiśle. Gdy płynęliśmy w jedną stronę, naszym małym stateczkiem co chwilę podrzucało do góry i do dołu (siedzieliśmy z przodu). W drodze powrotnej niemiłosiernie bujało nami na boki (siedzieliśmy na górnym pokładzie). Wciąż zadajemy sobie pytanie, czemu nie usiedliśmy z tyłu? W każdym razie następną podróż do Polski odbędziemy jednak samolotem.
Japończycy dużo wolnego czasu spędzają na plaży. A konkretniej w wodzie, bo o leżeniu na piasku nie ma tutaj mowy. Każdy szanujący się Japończyk zabiera na plażę przynajmniej jedno dmuchane kółko bądź materac, na którym może wylegiwać się w wodzie. Ponadto, na każdej plaży pełno jest miłośników wszelkiego rodzaju skuterów wodnych, motorówek i innych łódek. Ostatnio przy bardziej wietrznej pogodzie obserwowaliśmy też windsurferów. Dziecięcą rozrywką jest też zbieranie muszelek i wyglądanie malowniczo.
Japończycy nie słyszeli chyba nigdy o Coco Chanel i ich stosunek do opalenizny zbliżony jest do naszego mniemania o niej w wieku XIX, gdy modną, brązową skórą mogli pochwalić się głównie pracownicy fizyczni. W Japonii panuje kult jasnej skóry, więc Japończycy jak ognia unikają słońca i opalania. Nie dziwi tu widok dziewczyny w kusej spódniczce i bluzeczce na ramionkach opakowanej dodatkowo w czarne leginsy (zasłaniające niemal całe stopy, zostawiające jednak odkryte palce, żeby ładnie wyglądać w sandałkach) i rękawiczki sięgające prawie ramion. Japończycy nie lubią też zbytnio odsłaniać ciała z takiej prozaicznej przyczyny, że się wstydzą. Podczas pierwszej wizyty na plaży nie spodziewaliśmy się więc skąpych bikini. Byliśmy jednak nieco skonsternowani, widząc Japończyków wchodzących do wody w pełnych ubraniach – bluzach, sukienkach a nawet jeansach.
Wizyta w sklepie z ubraniami rzuciła jednak trochę światła na tę kwestię. Okazało się, że istnieją całe kolekcje strojów w całości wykonanych z materiału z jakiego wykonuje się kostiumy kąpielowe, imitujące normalne ubrania. Czekamy aż dowie się o tym nasza pływacka reprezentacja.
Japońskie morze ma też jeszcze jedną niewątpliwą zaletę – jest trochę ponad 2 kilometry od naszego domu, więc co szybsze foki dobiegają do niego w trochę ponad 10 minut. Przygód z plaży możecie się zatem jeszcze spodziewać.
Foki radzą:
- RADA 26
Nie licz na to, że w Japonii z telefonu na kartę będziesz w stanie gdzieś zadzwonić. Polskie sieci komórkowe przerasta roaming w tym kraju. - RADA 27
Nie słuchaj ekologicznych zaleceń odnośnie klimatyzacji, jeśli chcesz normalnie funkcjonować. W lecie powinna być ustawiona na 28 stopni, w zimie (do dogrzewania) na 19.
Jak mają się ceny transportu wodnego do lądowego i powietrznego? Ile by kosztował kurs statkiem z Fukuoki do Osaki na przykład? Oczywiście z miejscem na rufie 🙂
[…] Czy istnieje lepsza okazja do świętowania dla narodu, który żyje na wyspach? O tym jak ważne jest dla Japończyków morze już pisaliśmy. […]