EXPERIENCE JAPAN #6: Japońskie toalety

Japończycy zautomatyzowali wiele czynności i wprowadzili komputery do prawie każdego aspektu życia. Chyba jednak nic nie budzi takiego zaciekawienia co japońskie toalety. Normalna europejska toaleta ma jeden przycisk. Bardziej zaawansowana – dwa. Po co więc Japończykom aż 18? Dzisiaj o bardzo przyziemnym doświadczeniu – korzystaniu z japońskiego wucetu.

Czystość jest dla Japończyków bardzo ważna. Dlatego też kiedy w latach 80. na rynek trafiły washlety firmy TOTO, czyli muszle klozetowe ze zintegrowanym bidetem, od razu zyskały dużą popularność. W 2002 roku washlet był już w co drugim domu i w rezultacie więcej ludzi miało komputer w toalecie niż w salonie. W wielu miejscach publicznych obok super nowoczesnych toalet wciąż można jednak spotkać takie typu „dziura w ziemi”, czyli poprawniej mówiąc toalety kucane, z których korzysta się w pozycji „na Małysza” (a w Japonii „na Kasaiego”). Dla wielu Azjatów jest to bowiem wciąż bardziej higieniczny i zdrowszy sposób korzystania z toalety i sporo osób (szczególnie tych starszej daty) nie chce używać cudów techniki.

Na pierwszy rzut oka washlety wyglądają jak zwykła toaleta. Różnią się tym, że wyposażone są w specjalną dyszę, która po użyciu odpowiedniego przycisku wysuwa się, gdzie powinna i wykonuje brudną robotę za nas. Jako że każdy doświadczył kiedyś awarii programu komputerowego, pierwszemu skorzystaniu z toalety towarzyszy lęk, bo jedna rzecz to awarię zobaczyć, a zupełnie inna poczuć na własnej skórze. Z czasem miejsce lęku zastępuje jednak przyzwyczajenie. Siłę strumienia można regulować, a temperaturę o wysokości 38 stopni wyznaczyli naukowcy z Japońskiego Instytutu Badań do spraw Toalet. Po wszystkim lepsze toalety mają do zaoferowania nawet suszarkę. W innych wypadkach trzeba jednak szukać papieru toaletowego.

Udogodnienia nie kończą się jednak na dbaniu o czystość. Toalety często same spuszczają wodę i mają podgrzewaną deskę, co w japońskich mieszkaniach bez centralnego ogrzewania zdecydowanie podnosi komfort zimą. Dodatkowo w większości damskich toalet publicznych znaleźć można Otohime czyli „dźwiękową księżniczkę”. Celem księżniczki jest zagłuszenie odgłosów korzystania z toalety poprzez imitowanie odgłosu spuszczanej wody. Zanim ją wprowadzono Japonki w tym celu bez przerwy spuszczały wodę marnując przy tym jej hektolitry. Niektóre Japonki wciąż to zresztą robią, bo według nich dźwięk księżniczki brzmi zbyt sztucznie. W męskich toaletach oczywiście księżniczki spotkać nie można, ale za to mamy taką w naszej toalecie domowej.

Toalety japońskie już są najbardziej rozwiniętymi toaletami świata, ale Japończycy bynajmniej nie planują zatrzymać się w rozwoju. Już teraz wprowadzane są czujniki, na podstawie których toaleta może zmierzyć zawartość cukru we krwi. W przyszłości te informacje mają być automatycznie wysyłane do lekarza dzięki telefonii komórkowej. Niewątpliwie przed japońskimi toaletami przyszłość stoi otworem.

Dane: TOTO Washlet – demonstracja
http://gb.toto.com/technology/technology-single-view/Technology/show/WASHLET/
Cena:
za darmo!
Ocena fok: (3 / 5)

6 Komentarzy

  • Bardzo fajny, napisany z humorem artykuł.
    Kiedyś bardzo śmieszyły mnie japońskie kapcie do WC, teraz toaletowa księżniczka skradła mi serce ♥

  • o toaletach japońskich już słyszałam, ale plany na przyszłość mnie zszokowały – zaniemóiłam 🙂 / Magda

  • unia europejska wprowadziła normy oszczędności wody przy spłukiwaniu, jednoprzyciskowe toalety już są u nas nielegalne 😀

    ciekawy jest ustęp o pomiarze cukru we krwi, który jak powszechnie wiadomo następuje przez pobranie pomiarowej próbki krwi kapilarnej z naczyń włosowatych. znaczy się, toaleta dźga nas w tyłek i zasysa krew jak wampir? 🙂

  • Dzięki! Japońskie kapcie stojące do WC też często spotykamy… 🙂

  • @koci fan nr 1, 😀
    Czytaliśmy, że jest to wynikiem analizy moczu. Jako że codziennie korzystamy z japońskich toalet o Twojej opcji wolelibyśmy nie myśleć :).

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.