Kiyoshi Kono Yoru

Post powstał w ramach projektu Kalendarz Adwentowy Klubu Polek. Codziennie między 1 a 24 grudnia na blogach Klubowiczek pojawiają się posty związane z nachodzącymi Świętami. Jeśli jesteście ciekawi tego, czym różni się Boże Narodzenie w Portugalii od tego w Meksyku, jakie tradycje kultywują Szwedzi oraz jakich kolęd słucha się we Francji – zaglądajcie na fanpage’a  Klubu.  A tymczasem Foki  otwierają okienko numer 12.

Chrześcijaństwo jako swoje wyznanie deklaruje w Japonii niecały jeden procent obywateli. Trudno więc mówić o tym, że obchodzi się tam Boże Narodzenie. No ale kolorowe choinki, uśmiechnięci Mikołajowie czy urocze bałwanki i inne piękne symbole kojarzące się z Bożym Narodzeniem pokazywane w mediach sprawiają,  że nawet ci, którzy o ich wymiarze duchowym nie mają zbyt dużego pojęcia, pragną widzieć je u siebie. Dlatego w Japonii Boże Narodzenie jest obecne, ale oczywiście na specjalnych japońskich zasadach. Powstał więc zwyczaj świątecznego ciasta z truskawkami, jedzenia kurczaków z KFC, czy oświadczyn w Wigilię. Zaintrygowanych odsyłam do notki, napisanej przeze mnie w zeszłym roku. Znajdziecie ją TU. A dziś skupimy się tylko na jednym z aspektów Bożego Narodzenia w Japonii – zapraszam do pooglądania świątecznych iluminacji.

To co z pewnością trzeba przyznać Japończykom w tej kwestii to fakt, że mają rozmach. Wielkie świetliste bramy, setki metrów zwisających girland, ogromne gwiazdy… Zeszłoroczne ozdoby sprzed głównego dworca w Fukuoce ilością bez wątpienia przewyższają dekoracje z Galerii Mokotów, Złotych Tarasów i całego Krakowskiego Przedmieściach razem wziętych. Co ciekawe mimo zalewu miasta przez lampki, bardzo trudno było je kupić do użytku domowego, w związku z czym nasze zeszłoroczne światełka były dość żałosne, a mimo tego kosztowały niemałe pieniądze.

Jeśli chodzi o formę, można zauważyć tu bardzo nowatorskie podejście. Widać brak przywiązania do utartych schematów i to, że zamiast reniferów pojawiają się żaby jest rzeczą zupełnie naturalną. Zresztą kto powiedział, że w Betlejem nie było żab?

Japończycy do perfekcji opanowali oplatanie lampkami gałęzi drzew. Od nasady pnia po koniuszki najmniejszych gałązek.  A jak już zaczną je oplatać to oplatają wszystkie w najbliższym otoczeniu, z czego powstają małe, świecące laski widoczne z daleka.

Zapomnieć można natomiast o zapachu lasu i widoku żywych choinek. Japończycy zastąpili je konstrukcjami sztucznych świecących rakieto-choinek. Być może to zmyślna metafora dążenia do gwiazd.

Takie rzeczy rok temu w mojej małej Fukuoce. A jak w tym świątecznym okresie wygląda najbardziej rozświetlone miasto świata – Tokio? Niestety na własne oczy nie było mi dane tego zobaczyć, ale Ibazela z bloga Love Traveling mieszkająca obecnie w stolicy Japonii donosi, że się dzieje. Co możecie zobaczyć na jej You Tube.

No dobra. Świąteczne iluminacje w grudniu to każdy sobie potrafi zrobić i znaleźć je wtedy można wszędzie. A co jeśli chcielibyśmy poczuć magię Świąt w środku lata? W Japonii to żaden problem. Jedne z ładniejszych iluminacji widziałam w Beppu, przy znanym obiekcie wypoczynkowym, gdzie poszłam wymoczyć się w gorących źródłach, a potem popływać w basenie na dachu hotelu. A wszystko działo się w… czerwcu.

A na deser materiał dźwiękowo – filmowy. Dla wszystkich tych, którzy zastanawiali się, czy w Japonii śpiewa się kolędy  – Kiyoshi Kono Yoru, czyli Cicha Noc w wersji japońskiej.

Możecie sobie włączyć zakładając lampki na swoje własne choinki.

Meriikurisumasu!

1 Komentarz

Dodaj komentarz

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.